Tyson Fury podziękował Jezusowi Chrystusowi po walce z Deontayem Wilderem, po której zdobył mistrzowski pas WBC wagi ciężkiej.
Oto jego słowa po zwycięskiej walce:
„Przede wszystkim chcę podziękować mojemu Panu i zbawcy Jezusowi Chrystusowi. Powiedziałem, że tym, którzy niosą przeciw mnie zło nigdy nie będzie się powodzić. Powiedziałem, że ci, którzy stoją w ciemności, nigdy nie staną w świetle. Wszelka chwała niech będzie jedynemu prawdziwemu Bogu – Jezusowi Chrystusowi.”
Nie jest to pierwszy raz gdy „Cygański Król” odwołuje się do Boga. Niejednokrotnie też prezentował swe konserwatywne poglądy narażając się np. aktywistom gejowskim spod znaku tęczy. Z drugiej strony pojawiają się u niego różne dziwne wypowiedzi i zachowania. W czasie treningów oznajmił, iż masturbuje się 7 razy dziennie by podnieść poziom testosteronu. Powiedział, iż po walce skorzysta z usług prostytutek i sięgnie po narkotyki. Ponadto na ringu zachowuje się nieraz prowokacyjnie co pokazała potyczka z Wilderem, którego… polizał po szyi.
Może jest chrześcijaninem jedynie z deklaracji? Może te wypowiedzi to puste słowa mające na celu rozbawienie ogółu i ma w sercu Jezusa? Czy Tyson Fury podziękował Jezusowi tylko na pokaz? Ciężko go jednoznacznie ocenić. Z pewnością jest osobą budzącą wiele kontrowersji. Całkiem możliwe, że w następnej walce zmierzy się z naszym Adamem Kownackim.