Coraz częściej słyszy się w naszych mediach o możliwym ataku Rosji na Ukrainę. Jak potoczą się losy naszego wschodniego sąsiada?
Na samym początku zaznaczam, że nie jestem sympatykiem Rosji. Jest to niebezpieczne państwo mające dużo na sumieniu. Niemniej jest ono mocno w naszym kraju demonizowane. Putin jest krytykowany we wszystkich mediach głównego nurtu. Czasami ta krytyka jest słuszna, czasami nie. Niemniej za podobne lub gorsze działania nie krytykuje się tak mocno polityki USA czy Izraela. Wobec naszych NATOwskich sojuszników jesteśmy dużo bardziej pobłażliwi. Działania USA określa się m.in.: misjami pokojowymi, działaniach stabilizacyjnymi, niesieniem demokracji itp. Natomiast posunięcia Putina zawsze nazywa się wojną, najazdem czy agresją. Łatwo się potępia działania Rosji w Gruzji czy Kazachstanie, ale potępienie zbrodni żydowskich na Palestyńczykach czy amerykańskich na Irakijczykach już tak chętnie się nie napiętnuje. Musimy liczyć się z tym, że przekaz w największych mediach w Polsce nie będzie obiektywny.
Częstym zarzutem w dyskursie politycznym jest oskarżanie innych o bycie „ruskim agentem”. Aby otrzymać taką łatkę wystarczy wspomnieć, że powinniśmy z Rosją normalnie handlować i dążyć do poprawnych relacji. Nie ma wątpliwości, że Rosja ma w Polsce duże wpływy, ma z pewnością rozbudowaną siatkę agentów, ale… czemu przy tym wszystkim nie mówi się np. o amerykańskiej agenturze? Ponadto ten temat powinien być częściej poruszany, gdyż to Stany Zjednoczone mają w Polsce dużo większe wpływy niż Rosja. Czy w ostatnich latach jakikolwiek rosyjski ambasador pozwalał sobie na coś podobnego jak była ambasador Mosbacher, która regularnie wtrącała się w nasze wewnętrzne sprawy?
Spróbujmy spojrzeć na sprawę z rosyjskiej perspektywy. Federacja Rosyjska jest zewsząd otaczana przez amerykańskie bazy. Zresztą Amerykanie lubią prowadzić działania wojenne na terytorium sojuszników, których nieraz traktują niczym mięso armatnie. Najlepiej o tym w ostatnim czasie przekonali się Kurdowie czy Afgańczycy współpracujący z Amerykanami. W każdym razie Rosja ma prawo czuć się zagrożona. Ciekaw jestem jak by reagowały Stany Zjednoczone gdyby Rosjanie mieli swe bazy w Meksyku czy na Haiti? Putin widzi, że Amerykanie mieszają w polityce ukraińskiej i Ameryka chętnie przyjęłaby to państwo do NATO. W konsekwencji Jankesi mogliby otworzyć nowe bazy jeszcze bardziej zagrażające Rosji. By do tego nie dopuścić Putin musi przynajmniej zdobyć na Ukrainie tak duże wpływy jak na Białorusi, a najlepiej zdobyć militarnie jej terytorium. Bądźmy świadomi, że sytuacja na Ukrainie to głównie konflikt między Rosją a USA. Polska, Litwa, Ukraina, Białoruś odgrywają tutaj tylko rolę pionków w walce tych dwóch mocarstw.
Wiele wskazuje, że Ukraina będzie skazana na Rosję. Po pierwsze nie zapominajmy, że główną bronią Rosji są gazociągi. Przykręcenie kurka z gazem byłoby bardzo dotkliwe. Po drugie na Ukrainie ciągle mieszka wielu Rosjan, którzy woleliby być pod rządami Putina. Co więcej sporo Ukraińców nie zna swego rodzimego języka i na co dzień posługuje się rosyjskim. Najlepszym tego przykładem jest były piłkarz, obecnie trener Andrij Szewczenko. Część mieszkańców Ukrainy ma zwyczajnie problem ze swoją tożsamością. Po trzecie wiele wskazuje, że USA zostawią Ukrainę na pastwę Rosji. Tutaj Stanom Zjednoczonym z pewnością będzie zależało na tym by Rosjanie w ewentualnym konflikcie z Chinami byli neutralni, a najlepiej przychylni. By w tym celu obłaskawić Putina mogą oddać Ukrainę całkowicie pod wpływy rosyjskie. Innymi słowy do władzy może dojść prezydent, który będzie spełniał polecenia płynące z Moskwy. Doprowadzenie kogoś takiego do władzy przy bierności USA nie będzie trudne biorąc szczególnie pod uwagę, że Rosja potrafi umiejętnie siać propagandę. W takiej sytuacji Rosja może zarządzać tym państwem nawet bez konfliktu zbrojnego. Może też być tak, że część Ukrainy zostanie wchłonięta przez Rosję, a reszta będzie pod jej butem. Czy tak będzie? Zobaczymy. Tu warto zwrócić uwagę na to, iż Ukraina dobrowolnie pozbyła się bomby atomowej w zamian za gwarancje innych państw. Ile te gwarancje są warte dobrze teraz widzimy. Przypominam, że jednym z państw deklarującym bezpieczeństwo Ukrainy były Stany Zjednoczone.
Dziennikarze w Polsce przypominają świadków Jehowy, którzy wiele razy mylili się w kwestii nadejścia Armagedonu. W przypadku zapowiedzi jakie można usłyszeć z telewizorów Putin wielokrotnie powinien zająć Ukrainę, ale z jakiś powodów tego nie robi. Niektórzy zapowiadali, że zrobi to natychmiast po Olimpiadzie, ale z jakiś powodów Ukraina póki co nie jest atakowana. Tym bardziej jest to dziwne, gdyż przez ten czas z wielu państw zachodnich dostarczana jest broń na Ukrainę co z pewnością Putinowi nie jest na rękę. Zatem czas nie działa tutaj na jego korzyść.
Wiadomym jest to, że im Rosja jest dalej od Polski tym dla Polski lepiej. Niestety Rosja coraz bardziej się do nas w ostatnich latach przybliża. Ostatnimi czasy prowadzona była w Polsce proukraińska polityka. Obecnie przekazujemy Ukrainie spore zasoby broni. Co ciekawe nie myśli się o tym, że przy ewentualnym wygraniu konfliktu przez Rosję ta broń wpadnie w ręce Federacji Rosyjskiej. Udzielamy Ukrainie wielu pożyczek np. na budowę i modernizację autostrad (ciekawe jak z ich spłacaniem?). Mimo, że Ukraina nie płaci żadnych składek do Unii Europejskiej to otrzymuje od niej pomoc finansową, na którą de facto składają się również polscy podatnicy. Polscy politycy często jeżdżą na Ukrainę wyrażać poparcie dla tego państwa i wykazując przy tym antyrosyjskość. Co otrzymujemy w zamian? Przez ten czas w zamian mogliśmy doświadczyć od Ukrainy m.in. embarga na polskie mięso, blokadę transportu kolejowego i naturalnie zakłamaną politykę historyczną.
Apropo historii to nie można pozwolić na to by wydarzenia związane z Wołyniem powtórzyły się. O ile nazizm w dzisiejszych Niemczech jest czymś marginalnym i władze tego państwa sprzeciwiają się narodowemu socjalizmowi, tak na Ukrainie nie wyciągnięto wniosków z błędów przeszłości. Co gorsza banderyzm jest mocno promowany przez ukraińskie władze i cieszy się poparciem pewnej części Ukraińców. Oczywiście nie należy utożsamiać wszystkich Ukraińców z Banderą i UPA. Niemniej polityka Ukrainy jest niepokojąca i może przynieść opłakane owoce. Przyjrzyjmy się niektórym wydarzeniom z ostatnich lat:
- w 2007 roku prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko pośmiertnie odznaczył medalem Romana Szuchewycza i nadał mu tytuł bohatera Ukrainy;
- w 2009 roku zorganizowano rowerowy rajd „Europejskimi śladami Stepana Bandery”
- w 2010 roku prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko pośmiertnie odznaczył medalem Stepana Banderę i nadał mu tytuł bohatera Ukrainy;
- w 2011 roku poważnie rozważano nazwanie lwowskiego lotniska imieniem Stepana Bandery. Ostatecznie postawiono na króla Daniela Halickiego;
- w 2014 roku sławiący Banderę rzecznik Prawego Sektora Andrij Tarasenko rzeź 100000 Polaków na Wołyniu określił mianem „bredni”;
- w 2018 roku rozbito tablicę poświęconą Janowi III Sobieskiemu. Na jej miejscu powieszono portret Bandery;
- w 2018 roku adwokat Ołeksij Kurinnyj sympatyzujący z partią Swoboda oświadczył rozpoczęcie prac nad ustawą wysuwającą roszczenia terytorialne wobec Polski;
- w 2021 roku w parlamencie Ukrainy sportowcy, celebryci i politycy śpiewali ku czci Bandery;
- w 2021 roku patronem stadionu w Tarnopolu został Roman Szuchewycz – generał UPA;
- Lwowska Rada Obwodowa rok 2022 ogłosiła rokiem UPA. Nie jest to pierwszy taki przypadek, gdyż rok 2019 ogłoszono rokiem Bandery i OUN. Ponadto od 2012 roku Lwowska Rada Obwodowa co roku nadaje nagrodę im. Stepana Bandery.
Na Ukrainie regularnie i legalnie odbywają się marsze ku czci ukraińskich szowinistów. Nie brakuje pomników ku czci tych zbrodniarzy. Place, ulice noszą w nazwach nazwiska wielu ukraińskich morderców. To tak jakby dziś w Niemczech czołowi niemieccy politycy chwalili Hitlera, Himmlera, Rosenberga. Czy stawianie takich bandytów w roli ukraińskich autorytetów może budzić w Polsce niepokój? Gdyby nie daj Boże doszło do konfliktu między Rosją a Ukrainą to z kim byłoby lepiej sąsiadować na wschodzie? Z jawnie antypolską Ukrainą czy z autorytarną Rosją, która nie ma żadnych roszczeń terytorialnych? Oczywiście z Rosją jest wiele problemów w kwestii historii (np. Katyń). Oficjalnie nadal nie wyjaśniono przyczyn katastrofy smoleńskiej. Ponadto zajęcie Ukrainy wzmocniłoby to państwo co nie jest nam na rękę. Niemniej przy mądrej wielowektorowej polityce można by mieć poprawne stosunki z Rosją.
Czy Polsce potrzebna jest Ukraina? Ukraina Polsce jest jak najbardziej potrzebna by oddzielać nas od Rosji i jej wpływów. Niemniej nie może to być Ukraina gloryfikująca zbrodniarzy, którzy przybijali dzieci do drzew. Wspieranie takiego państwa może w przyszłości okazać się dla nas zgubne. Z drugiej strony im Rosja będzie bliżej Polski tym więcej będzie z nią problemów. Osobiście z dwojga złego wolę Rosję Putina niż Ukrainę, w której rozwinie się banderyzm, choć nie każdy musi się z tym zgadzać. W takiej sytuacji uważam, że lepiej siedzieć cicho i czekać na rozwój wydarzeń. Czasami dobrze nie wtrącać się w pewne konflikty by niepotrzebnie nie robić sobie wrogów. Warto spojrzeć na politykę zagraniczną Węgier. Potrafią rozmawiać z każdym, są elastyczni, prowadzą politykę wielowektorową. Węgry będąc członkiem Unii Europejskiej i NATO potrafią robić interesy z Rosją, z którą mają dość poprawne relacje. Orban nie będzie jakoś szczególnie atakować Rosji, ale za to będzie mieć gaz po niskiej cenie. Ponadto myślę, że tutaj każdy mający zdrowy rozsądek zgodzi się z jednym. W tak trudnych czasach nie wolno żałować środków finansowych na armię. To powinien być nasz priorytet. Nasza historia oraz obecna sytuacja Ukrainy pokazują, że nie warto liczyć na gwarancje innych, ale powinniśmy liczyć na siebie.